BLACK recensione/review n#18 (made in Poland)

mlwz

Review by Artur Chachlowski

Dziś mam w ręku krótki akustyczny krążek urodzonego w 1971 roku artysty pochodzącego z Florencji. Cris Pinzauti to gitarowy samouk i uzdolniony kompozytor od najmłodszych lat udzielający się w rozlicznych projektach (najbardziej znane to Suzy Q i Devil’s Mojito). Od ponad 10 lat działą jako solista, występuje często na scenie jako typowy “one man band” grając na gitarze, śpiewając i wspomagając się elektronicznymi urządzeniami budującymi niezbędny podkład i loopy. Tak też powstał jego najnowszy album zatytułowany “Black”. Ale trzeba zaznaczyć, że do studia Cris zaprosił kilku zaprzyjaźnionych muzyków, dzięki którym to, co słyszymy na tej płycie nie jest zwykłą napakowaną elektroniką dźwiękowa papką, a żywym akustycznym graniem. Dość przyjemnym. W sam raz na gorące toskańskie wakacje…

“Black” to 8 niezbyt długich kompozycji (cała płyta trwa ledwie pół godziny), w których słychać fascynację Pinzautiego twórczością Neila Younga, Toma Waitsa, po części także Petera Gabriela, a nawet Johnny Casha. Choć to typowo brzmiące gitarowo-akustyczne granie, to trzeba zwrócić uwagę na to, że nasz bohater proponuje bardzo mrocznie i bardzo tajemniczo brzmiącą muzykę. Tematyka krótkich piosenek Pinzautiego mówi o ciemnych stronach ludzkiej psychiki i egzystencji. Już same tytuły mówią wiele: “The Devil In The Closet”, “My Black Is Back”, “The Vampire’s Lullaby” czy “Zombie Attack”. No i trzeba przyznać, że zderzenie tej mrocznej tematyki z akustycznym graniem robi intrygujące wrażenie. Ale trzeba do tego odpowiedniego nastrojenia…

Tak, czy inaczej, “Black”  to po prostu dobry rockowy album, bez udziwnień, z prostymi piosenkami, ale i też utrzymany w niepokojącym nastroju.

TRAD.

Oggi ho in mano un piccolo album acustico,di un artista proveniente da Firenze, classe 1971.
Cris Pinzauti è un chitarrista autodidatta e compositore di talento, fin dai suoi primi anni si forma con numerosi progetti (i principali Suzy Q e Devil’s Mojito).
Da circa 10 anni si muove come solista, spesso sul palco come tipico “one man band” con chitarra, voce e l’ausilio di pedali per i Loop ed i Backing Vocals. Così ha creato il suo ultimo album “Black”.
Ma va notato che in studio Cris ha invitato un certo numero di musicisti amici, in modo che ciò che sentiamo in questo disco non è un normale full lenght zeppo di elettronica, ma ha un suono vivace di chitarre acustiche. Molto piacevole.
Giusto in tema per una calda vacanza in Toscana …

“Black” è diviso in 8 composizioni non particolarmente lunghe (l’intero album prende appena mezz’ora), dove è possibile ascoltare il fascino di Pinzauti per le opere di Neil Young, Tom Waits, ma anche Peter Gabriel e Johnny Cash.

Anche se si tratta di un disco dai timbri acustici, è altresì necessario prestare attenzione al fatto che il nostro eroe propone una musica molto scura e un suono molto misterioso.
Il tema delle brevi canzoni di Pinzauti è il lato oscuro della psiche umana e dell’esistenza.  I titoli stessi dicono molto: “The Devil In The Closet”, “My Black Is Back” e “Vampire’s Lullaby” e “Zombie Attack”.

Beh, devo ammettere che lo scontro fra temi oscuri e il suono della chitarra acustica fa un effetto intrigante.
Ma lo si deve ad un incastro ben centrato.

In un modo o nell’altro, “Black” è solo un buon album di rock, senza fronzoli, con canzoni semplici, ma che ti pongono in uno stato d’animo inquietante.